By ocenić chłodniej słowa Putina…

Jedna z najbardziej tajemniczych metod działania Kremla powstała 60 lat temu. Czy Putin wykorzystał ją w ataku na Polskę?

Przy wielu patologiach rosyjskiej władzy, trzeba jej oddać, że potrafi zachować ciągłość celów. Realizowanie polityki Moskwy nie ogranicza się do kilku projektów zaplanowanych na kilka lat, ale zawiera wytyczne spisane już w instrukcjach Piotra I czy Katarzyny II, kontynuowane przez władców nawet 200-300 lat później. W takich słowach jak „rosyjski imperializm” czy „eurazjatyzm” zawiera się coś więcej niż kilka ogólnych wektorów geopolitycznych, bowiem instytucje, które – choć pod zmienionymi nazwami – pracują nad ich realizacją przez kilka pokoleń mają czas i zasoby, aby opracowywać, testować i udoskonalać precyzyjne plany niszczenia przeciwnika.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejne kłamstwo z Moskwy! Putin rozkręca swoją opowieść o kolaboracji Polaków z Hitlerem

Spośród wielu ewoluujących narzędzi rosyjskiego imperializmu, zwróćmy dziś uwagę na zarządzanie refleksyjne. Jest to strategia wymyślona prawdopodobnie przez prof. Władimira Lefewra (taka jest oficjalna wersja, mająca jednak mało wiarygodne strony), który kiedyś pracował w Centrum Komputerowym przy Ministerstwie Obrony Narodowej ZSRS, a dziś – co za znany scenariusz! – pracuje na uniwersytecie w Kalifornii (USA). Łącząc wykształcenie matematyczne i psychologiczne Lefewr miał zaproponować m.in. tworzenie matematycznych modeli psychologicznych (socjologicznych?), które będą pokazywały jak w odpowiedzi na konkretne bodźce (procesy społeczne, prowokacje, zmiany) zachowa się dane społeczeństwo. Michał Wojnowski, autor jednego z nielicznych artykułów naukowych na ten temat, stwierdził, że tworzenie takich modeli:

Prowadzi do zdobycia umiejętności rozumowania jak przeciwnik.

Rzecz jasna człowiek, dzięki intuicji, empatii, doświadczeniu, lub wnioskowaniu na podstawie faktów także może przewidywać reakcję innych ludzi, społeczeństw i państw. Nie trzeba było przecież geniusza, by po zobaczeniu spustoszenia jakie wywołały w pierwszych latach Związku Sowieckiego pomysły feministek i ruchów wyzwolenia seksualnego (także homoseksualnego) zakazać tych praktyk i… zaproponować, by stosowano to na Zachodzie – lepiej niech wróg się bawi takimi postępowymi „wynalazkami”. Można to zresztą zamknąć w maksymie Williego Münzenberga (1889-1940) , który miał powiedzieć:

Uczynimy Zachód tak zepsutym, że aż będzie śmierdział.

I tak oto w szeregach Komunistycznej Partii Ameryki znalazły się nie tylko feministki ale i ojcowie założyciele ruchów LGBT (por. Harry Hay), a w dobie Zimnej Wojny ulubionymi ruchami społecznymi Sowietów (o ile działały na Zachodzie, a nie w państwach komunistycznych) były ruchy rozbrojeniowe i pacyfistyczne, a gdy trzeba było powstrzymać rozbudowę zachodnich elektrowni atomowych – także ekologiczne. Jednak w II połowie XX wieku do możliwości rozważenia jak rozsadzić społeczeństwo doszły zaawansowane technologie, właśnie komputery i ich obsługujący tacy jak prof. Lefewr czy jego następcy tacy jak gen. major Siergiej Komow.

Opisując sowieckie i rosyjskie próby przewidywania reakcji wroga, nie rzecz w tym, by uznawać Kreml za wszechwiedzący mechanizm, który steruje światem jak teatrem lalek, ale by może chłodniej spojrzeć na wydarzenia ostatnich dni. Pojawiające się głosy, że „Putin oszalał”, bo oszczerstwa wobec Polski mu zaszkodziły, na pewno łechcą naszą dumę, ale nie ułatwiają wyciągnięcia wniosków. Putin tak samo „oszalał” w 2014 roku, po czym zajął Krym i Donbas – bez względu na to, czy mu się to opłaciło, czy nie – zagrożenie dla Ukrainy i jedności Zachodu okazało się potężne – i nadal takie jest.

A jeśli oszalał Putin, to jak wytłumaczyć fakt, że dwie rosyjskie ambasady (we Francji i w Polsce) oraz jakiś bliżej nieokreślony wydział prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji, na swoich kontach na twitterze odpowiadały swoim rozmówcom równie agresywnie i kłamliwie? Czy drugorzędni urzędnicy prasowi w tych instytucjach też oszaleli? Trudno sobie wyobrazić, że rzecznicy prasowi samowolnie wyzywali europejskich i amerykańskich dyplomatów, trudno też uwierzyć, by w sposób nieuzgodniony z centralą robili to dyplomaci rosyjscy.

Odrzucając więc na chwilę hipotezę „szaleństwa” i na chwilę wyłączając w głowie interpretację o naszym wielkim narracyjnym zwycięstwie, spróbujmy wymienić kilka możliwych celów, które postawił sobie Kreml przed wszczęciem prowokacji:

  • wyczerpanie oponenta polega na wywołaniu nadmiernej reakcji, która pozbawi przeciwnika sił do obrony przy następnej prowokacji;
  • odwrócenie uwagi, czyli wywołanie takiej reakcji u przeciwnika, która skupi się na zagrożeniu fikcyjnym, gdy w tym czasie będzie się realizować cel główny;
  • rozeznanie bojem – atak w celu rozpoznania siły reakcji i zachowania różnych środowisk i sił; rozpoznanie słabości przeciwnika;
  • metoda „sugestii” czyli wywołanie poprzez prowokację konkretnej reakcji opinii publicznej.

Warto sobie odpowiedzieć na pytanie jak Polacy zareagowali na cykl Putinowskich prowokacji.

Czy aby nie za bardzo skoncentrowaliśmy się na historii? Przecież Putin, poza mobilizowaniem Rosjan wokół mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, ma inne cele w głowie niż rozstrzyganie kto pierwszy strzelał we wrześniu 1939 roku – w najbliższych miesiącach zabierze głos w Izraelu (o ofiarach Holokaustu), znów naciśnie na Białoruś i będzie przyglądał się (przecież nie biernie) wyborom prezydenckim w Polsce. Czy Polacy zareagowali solidarnie, czy pod frazesem o „jedności” pojawiły się w oficjalnym obiegu głosy rozłamowe, a nawet uznające skuteczność i podziw dla Władimira Putina oraz próbujące umniejszyć obronę dobrego imienia Polski?

Milczenie niektórych parlamentarzystów i udawanie oburzeniu przez niektórych dziennikarzy z powodu milczenia prezydenta Dudy (czyżby dla niektórych lepiej było wyczerpać cały polski potencjał sprzeciwu?) nawet 50-letniemu komputerowi sowieckiemu dałoby dokładne rozeznanie na czyje działania może liczyć Kreml w razie ponownego ataku. Komputer roku 2019 ma zapewne rozpisaną siatkę polskich reakcji bardziej precyzyjnie niż widzimy to my sami. Odliczanie do drugiej prowokacji czas zacząć. Nie o przeszłość tu tylko chodzi.

Zdjęcie Jakub Maciejewski

autor: Jakub Maciejewski

Publicysta tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl, związany z krakowskim Dwumiesięcznikiem ARCANA. Autor książki „Ludzie Czerwonego Mroku” poświęconej lewicowym ideologiom i praktykom. Zajmuje się historią, lewicowymi ideologiami oraz miłością ostatnich lat – Mołdawią.

za: https://wpolityce.pl/polityka/480257-czy-kreml-poddal-polske-zarzadzaniu-refleksyjnemu